Widok z okna.
Mimo, że działka nie znajduje się w zbyt przychylnej lokalizacji ma swoje urokliwe zakątki i widok z klimatem tak jak np. ten mały lasek mojego wujka, w którym przeważają brzozy, gdy zaświeci słońce pojawia się złota łuna. Widok magiczny. Buk który jest przycinany, żeby nie zarósł sąsiadów również cudownie się wybarwia. Cały czas kwitną przepiękne aksamitki jakby dopasowując się do tych jesiennych kolorów.
Tradycyjnie jak co roku produkuję ocet jabłkowy do płukania włosów, jeśli nie starczy zastępuję go sokiem z cytryny.
Na mokradłach wciąż utrzymuje się kolor zielony.
❤
Niestrudzona Toyota przewozi po raz kolejny różne dziwne rzeczy :).
Przyszedł też czas na postawienie płotka odgradzającego część warzywną od reszty ogrodu. Borys zrobił sobie z warzywnika plac zabaw i toaletę. Uwielbia kopać gdy tylko czuje coś pod ziemią a nornic raczej tu nie brakuje. Te jego intensywne kopanie zmotywowało mnie do szybszego działania bo jeśli chcę dokończyć wszystkie grządki i wysadzić czosnek już na jesień to trzeba zadbać, żeby Borys nic nie zniszczył bo cała praca pójdzie na marne. Bardzo chciałabym, żeby ten płotek robiony na szybko przetrwał min. 2 lata. Zobaczymy :). Tej jesieni postawiona została też mała poliwęglanowa szklarenka, głównie na rozsady. Konstrukcja malutka, ale instrukcja (głównie rysunki) montażu była na tyle dla mnie trudna, że musiałam prosić o pomoc kogoś mądrzejszego, tak więc gdyby nie pomoc przyjaciela szklarnia by chyba w ogóle nie powstała. W tym roku dużo się nauczyłam jeśli chodzi o montaż mebli, takie małe ogrodzenie też robię sama pierwszy raz w życiu. Ogromnie mnie to cieszy.
❤
Jesień jest cudowna i magiczna, zresztą jak zawsze.
Pozdrawiam.
Ola.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz