wtorek, 29 maja 2012

...działkowe perypetie 2012...

W tym roku postanowiliśmy "zaszaleć" jeśli chodzi o uprawę warzyw. Trochę zaczerpnęliśmy z Fukuoki trochę z Holzera. Nasze grządki wyglądają teraz zdecydowanie inaczej.
Rok temu działka nie była okryta żadnym sianem ani słomą, nawet wyrwane chwasty wyrzucaliśmy na kompost. Jak się okazuje był to olbrzymi błąd. W tym roku ziemię okryliśmy dużą ilością siana, chroni to przede wszystkim przed niepotrzebnym wysychaniem i utrzymuje dłużej wilgoć podłoża. Dodatkowym atutem jest rozkład siana co tworzy nawóz. Działki nie rozkopywaliśmy. Przed wysiewem nasion zlewałam podłoże wodą, wysypywałam nasiona, podlewałam, okładałam sianem i jeszcze raz porządnie podlewałam. Nie wiem jakie wyniki osiągniemy z wysiewu wprost do trawy. 

niedziela, 27 maja 2012

...czarny bez...

...z serii herbaty na zimowe wieczory...

W niedzielę przed południem znaleźliśmy trochę czasu, żeby w końcu zebrać baldachy dzikiego bzu do zasuszenia. Wcześniej nie było to możliwe z tego względu, że kopiemy na działce staw :-) a pochłania to trochę i energii i czasu. W trójkę zebraliśmy jedną większą lnianą torbę a przy okazji pospacerowaliśmy po leśnych ścieżkach. O dziwo minęliśmy się jedynie z rowerzystką,  ojcem z synem i psem natomiast rzeszę ludzi mijaliśmy gdy ci akurat szli wystrojeni do kościoła. Postoją tam godzinę, porozmyślają nad jutrzejszym dniem, zgłodnieją, posłuchają ględzenia z ołtarza, tak jakby sami nie potrafili myśleć i rozejdą się do domów.  A my ten czas poświęciliśmy naturze.