czwartek, 14 sierpnia 2025

Przełom lipca i sierpnia.


Niektóre buraczki naprawdę zaskakują.
Obiad improwizowany. 

Placek z gryki, na to plastry ogórków małosolnych i plastry gotowanego buraka.
Sos z tego co było w lodówce: majonez wegański + humus + pęczek pietruszki + trochę gotowanego jarmużu + czosnek + sól i trochę wody. 

Buraki, ogórki, pietruszka i czosnek ze swojego ogródka dzięki czemu smakowało jeszcze bardziej. 


Tu w nieco innej wersji ze swoją cukinią i cebulą. 


W to lato udało mi się spełnić jedno z moich tegorocznych marzeń, 
a marzyło mi się wytańczyć, ale tak konkretnie na jakiejś imprezie. 
Byłam na dwóch "Boom night" i "Full Moon Festival", 
na tej drugiej wytańczyłam się za wszystkie czasy choć byłam tylko kilka godzin. 

Do małych sukcesów zaliczam też dni bez pieczywa. Różnie z tym wychodziło w zależności od sytuacji, ale trafiło mi się 5 dni bez pieczywa, czasem tylko 3 albo 2.


Jedne z pierwszych papierówek, w ogóle pierwszych bo to młode drzewko. 


Lipiec był bardzo mokry a noce bywały chłodne. Nie wszystkim roślinom taka pogoda odpowiada. 
Dni były totalnie zmienne: słońce, nagle deszcz wręcz ulewa i burze, ciepło i parno, w nocy chłodno. Momentami miałam wrażenie, że lipcowa pogoda odzwierciedla mój nastrój.
Może i tak było, w takim razie wszystkich przepraszam. 



Część zebranego czosnku i karton cebuli. 


Malinki, w końcu ruszyły. 

Jest nawet kilka własnych pomidorów.

Jedna grządka ziemniaków wykopana. Pietruszka naciowa się rozbudziła i zazieleniała. Widać krzaczki cukinii, które wysiałam niecały miesiąc temu. 

Ziemniaki wyrosły pięknie. Metoda bez kopania, bardzo prosto się "sadzi" i tak samo prosto wygrzebuje z ziemi. 





Ogórki w tym roku dały bardzo dużo owoców. Nasadziłam ich więcej ponieważ rok poprzedni był ubogi w te warzywo. Wybrałam odmiany octopus i partner bo później chorują od innych. Faktycznie dłużej się trzymały, a poza tym octopus był, w sumie jeszcze jest , bardzo plenny. Narobiłam kiszonych, małosonych i konserwowych ogórków, rozsmakowałam się w wegańskiej mizerii, jadłam na kanapkach. A że więcej nie byłam w stanie przerobić i zjeść to rozdawałam: rodzinie, sąsiadce, koleżankom z pracy. To pięknie móc się czymś podzielić, szczególnie czymś zdrowym.


Jeden z sobotnich wypadów w góry.

Niektóre miejsca mają cudowny klimat, niestety mój telefon go nie czuje :)


Borys czekający na rzut patyczkiem.


W takich okolicznościach smakuje najlepiej. Siedziałam w tym miejscu przeszło godzinę bo było tak przyjemnie.





„Wszyscy tęsknimy za tym, co utraciliśmy. Czasem jednak zapominamy o tym co mamy.”

Cytat: Mitch Albom



Pozdrawiam.

Ola 






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz