Wchodzę na grządki i wybieram sobie co dziś na obiad. Mój własny sklep.
Nie umiem się powstrzymać i wykopuję już swoje ziemniaki. Bardzo zależało mi, żeby w lipcu nie kupować już warzyw w sklepach i póki co wychodzi mi to. Nie wszystko mam, prędzej czy później przyjdzie potrzeba na seler albo pieczarki. Pierwsze cukinie idą słabo, wiem jednak, że to z powodu nieodpowiedniej gleby, wysiałam więc kolejne, powinny zdążyć wydać owoc na jesień. Lipiec jest urozmaicony pogodowo, często pada, często jest chłodno np. kilka nocy to tylko 12-13 stopni, czasem jest parno i duszno, to wszystko powoduje, że niektóre rośliny znacznie zwolniły ( u mnie pomidory, papryki, bakłażany).
Kapustami raczej nie mogę się pochwalić, były piękne dopóki trzymałam je pod agrowłókniną potem zrobiło mi się ich żal i usunęłam osłonę, efektem jest natychmiastowe pojawienie się bielinków. Poza tym kapusta żółknie więc gleba jej nie pasuje. Cały czas się uczę jak widać.

W ziemniakach mam gniazdo szerszeni, skończyło się jednym ukąszeniem, umiem jednak dość sprawnie uciekać być może nauczyły mnie tego psy przed którymi ostatnio też uciekałam :), niesamowite jak szybko można dobiec do furtki. Ziemniaki wyciągam a nie wykopuję, sadzenie polegało na tym, że dociskałam bulwę do ziemi (luźnej, próchnicznej) tak, że tylko lekko tam wchodziła po czym przykrywałam słomą. Na razie jestem bardzo zadowolona, poza ogryzionymi przez nornice wszystkie są zdrowe i nie trzeba łopaty. W takiej luźnej ziemi pod słomianym przykryciem mieszkają sobie u mnie szerszenie. Miałam też dwie kuny pod balkonem, ale po 10 min warczenia na mnie uciekły. Gdzieś słyszałam, że jeśli kuna czy jakiś inny drapieżnik zamieszka w naszym "domu" to nie rusza zwierząt (kaczek, kur), które są na tym terenie także szkoda, że poszły.
Zrobiłam też kilka słoi ogórków konserwowych, będą idealne do sałatek.
Pozdrawiam. Ola 💚
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz