Nie przypuszczałam, że w ciągu niepełnych dwóch dni odpocznę bardziej niż przez tydzień urlopu.
Już kilka lat obiecywałam sobie jechać nad nasze polskie morze, ostatnio byłam w 1999 roku. I tak jakoś wyszło, że wyszło i wszystko ułożyło się idealnie: mogłam pójść z pracy godzinę wcześniej nikogo nie prosząc o zwolnienie, droga może i była zakorkowana, ale zdążyliśmy idealnie na zachód słońca a jak zdążyliśmy na zachód słońca to wiedziałam, że reszta pójdzie z górki i poszła. Obydwa noclegi na dziko były w pięknych miejscach.
Oczywiście popłakałam się jak morze zobaczyłam, nie wiem czy wrażliwość jest uleczalna.
Słowiński Park Narodowy okazał się jednym z piękniejszych jakie widziałam.
 |
zdjęcie brat Leszek |