W takie upały nie chce mi się kompletnie nic, nawet pisać. To i tak dobrze, że udało nam się poznosić siano z łąki i nazbierać chrustu w lesie do kolejnego pieczenia, co prawda zlani potem, w chmurze komarów i końskich much, ale udało się :-).
Czekam z utęsknieniem na deszcz.
Tymczasem parę zdjęć.
A tu moje religijne wypociny :-) daaaaaleko odbiegające od oryginału, ale co tam :-);
olej na płótnie, 30x40 cm:
Pozdrawiam :-)
Niesamowicie inspirujący blog. Zainteresowałam się permakulturą dopiero kilka miesięcy temu. Twoje wpisy to wspaniała pomoc dla początkującego. Będę z zainteresowaniem się przyglądać jak wam idzie realizowanie waszego planu i inspirować się. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń