czwartek, 25 grudnia 2014

Święta 2014 - przesilenie zimowe.


W tym roku skromnie ilościowo, bogato jakościowo i przede wszystkim na surowo :-). 
To takie święta bez użycia blendera bo się zepsuł, ale jak widać tak też się da. 




Na stole dwa rodzaje surówek. 

W jednej tarte warzywa ( seler, marchewka, czosnek i jabłko), trochę pora, suszone namoczone grzyby, kilka pieczarek, natka pietruszki, odrobina wody i oliwy, soli i pieprzu. Wszystko to zalane sokiem po kiszonych buraczkach i odstawione do przegryzienia. 

Druga też na kiszono. 
Drobno pokrojona cebula, drobno pokrojony ogórek kiszony, tarte dwie marchewki i dwa awokado, woda po kiszonych ogórkach i trochę zwykłej, odrobina soli, suszona sproszkowana pokrzywa, pęczek świeżego koperku. Do tego kawałki pieczarek. Pozostawione do przegryzienia na parę godzin. 

No i oczywiście makówka, której nie mogło zabraknąć. A raczej figo-migdało-rodzynko-orzecho-makówka :-).  


Wiem, że stoły innych pękają w szwach, ale my jesteśmy dosłownie objedzeni. 


Wesołych i spokojnych Świąt wszystkim ;-)

...


I jeszcze mały dodatek. Na pierwszy i drugi dzień Świąt kuleczki sezamowo-daktylowo-orzechowo-rodzynkowe. Do tego "chałwa" o tym samym składzie tylko, że z dość solidnym dodatkiem mielonych wiórków kokosowych. Bazą jest białe tahini. Niby surowe, ale jakoś ciężko skontaktować się z tą firmą, żeby dowiedzieć się jak jest naprawdę.





Pozdrawiam :-)



środa, 10 grudnia 2014

Surówka z selera, pora, ananasa i innych składników ;-)


Kiedyś strasznie smakowała mi sałatka, w której skład wchodziły: jajka, ananas, kukurydza, szynka, ser żółty, por, majonez. To było kiedyś. Ostatnio zatęskniłam za połączeniem pora i ananasa to tego stopnia, że pokusiłam się o eksperyment. Efekt? Mój ostatni hit obiadowy! Surówka naprawdę warta polecenia. Smak oczywiście jest jedynie zbliżony do sałatki, o której wspomniałam, ale to raczej dla nas żaden problem :-). 





Składniki:

seler tyle co na zdjęciu (połowa większego)
jabłko tyle co na zdjęciu :-) (1,5)



por (niecały średni)
świeży ananas 250 g
2 ząbki czosnku
sól morska
pieprz
białe tahini 1 łyżka
woda

Jabłko zetrzeć na tarce o dużych oczkach, seler i czosnek na małych. Dodać drobno pokrojony ananas, por, sól, pieprz, tahini i wodę. Wody wlać według uznania, ja wolę surówki bardziej mokre. Wszystko wymieszać i zostawić na co najmniej godzinę do przegryzienia. 

Zamiast tahini sprawdzi się pewnie inny tłuszcz np. słonecznik czy siemię lniane. 


Pozdrawiam ;-)


PS. 13.12.14 Dziś dosypaliśmy do surówki wielkie czarne rodzynki - wypas :-). 



niedziela, 30 listopada 2014

Obiad na słodko - i na surowo rzecz jasna ;-)


Zaszalałam i nawrzucałam do miski wszystko na co miałam akurat ochotę :-). Wyszło coś na słodko w połączeniu z zieleniną. Pyszne i można się najeść do syta. 


  • Duża słodka gruszka + 
  • rodzynki namoczone na noc (ok. 200 g); ja miałam duże, czarne, tureckie rodzynki + 
  • dwie słodkie pomarańcze (mocno pomarańczowy kolor i cienka skórka powinny świadczyć o dojrzałości) + 
  • jarmuż duża garść (kupuję gotowy poszatkowany) + 
  • 1/2 pół kwaśnego startego jabłka (tarka o dużych oczkach);


Gruszkę i pomarańczę pokroić w kostkę. Dosypać rodzynki, jarmuż, starte jabłko. 
Dodać sos:

sos: połowa z namoczonych rodzynek + woda po nich + białe tahini - solidna łyżeczka + jarmuż dwie spore garści. Zblendować. 





Można wykorzystać oczywiście inne owoce czy dodatki: cynamon, orzechy, suszona morwa itd.itp. Każdy ma inne wyczucie smaku.

Pozdrawiam ;-)



środa, 19 listopada 2014

Zakłamana historia Polski.


Wpis może niezbyt na miejscu po poście z tymi świątecznymi kartkami, ale czemu nie ;-). 


A co by było gdyby wszystkie te informacje, że Polskę przed chrztem w 966 roku zamieszkiwali barbarzyńscy poganie, składający ofiary ze zwierząt i ludzi, gwałcący kobiety, mordujący itd. itp. okazały się takim wyssanym z palca chwytem marketingowym, fałszem? W czasach kiedy nie było ani gazet, ani radia ani innych mediów mogło być to naprawdę proste. Puszcza się plotkę i ona zalewa kraj i świat, albo bierze się pierwszego lepszego kronikarza, opłaca i każe pisać bajki, w które wierzą nawet tysiąc lat później. 


Ciężko dziś zmienić światopogląd człowieka, który od najmłodszych lat uczony jest, że było właśnie tak a nie inaczej. Szczególnie ciężko o prawdę historyczną w kraju katolickim...niestety, ludzie, niestety! Trzeba w końcu spojrzeć prawdzie w oczy, nasza polska historia jest zakłamana, jest spisana rękami katolickich kronikarzy, jak to możliwe, że wcześniejsze kroniki sprzed chrztu nie istnieją? Czy to już nie daje do myślenia? A co jeśli lud słowiański przed 966 rokiem były bardziej tolerancyjny i miłujący wszystko i wszystkich niż nam się wydaje. A może nasi praojcowie czcili przyrodę, drzewa, słońce, żyli w miłości do wszystkich istot, wiązali się w pary na całe życie, wychowywali w miłości dzieci i byli na tyle silnym Słowiańskim narodem, że jedynie podstępem można było ich wyniszczyć, podstępem czyli katolickim spiskiem. 



Polecam do przeczytania, na jesienne długie wieczory, bardzo ciekawe artykuły. Na szczęście takiej wiedzy jest już coraz więcej w internecie. Tak naprawdę wybór w co wierzyć należy tylko do nas samych, ale może czasem warto wyjść poza granice wpojonych nam od małego informacji. Bo dlaczego ma być akurat tak jak ktoś napisał w podręczniku i powiedział na lekcji? A może jest właśnie inaczej? Czasem warto ruszyć głową i samemu zacząć UŚWIADAMIAĆ sobie (bardzo ciekawy stan, taka jakby chwilowa fala nie do opisania

 ;-)), że chyba jest jednak inaczej. Przecież każdy z nas ma możliwość kojarzenia i zestawiania informacji. 




Najtrudniej jest nam powiedzieć: MYLIŁEM SIĘ. 


Pozdrawiam!


poniedziałek, 17 listopada 2014

Kartki świąteczne.


W Holandii świąteczny marketing ruszył pełną parą na początku listopada, zresztą już w październiku wystawiano w marketach mikołaje i stroiki, ale teraz wystrojone jest całe miasto tak jakby na siłę chcieli przyspieszyć czas oczekiwania na te dwa dni w roku opływające przepychem, mlekiem, tłuszczem, białą mąką i cukrem ;-).  

Ja, podczas dni na tzw. "standby", czyli praktycznie dni wolnych, zrobiłam kartki świąteczne. 






I to tyle :-)
Pozdrawiam




środa, 8 października 2014

poniedziałek, 6 października 2014

Cukier rafinowany - wywiad.


POLECAM!!!

Koniecznie dla tych, którzy częstują cukrem swoich najbliższych. 




Rafinowany cukier powoduje m.in:

  • szybsze bicie serca
  • wzmożony apetyt na kolejną porcję cukru już po kilku godzinach
  • pobudza popęd płciowy
  • wzmożony apetyt na coś słonego
  • produkty wcześniej dla nas słodkie przestają być słodkie
  • psucie zębów
  • wypryski na skórze 
  • i wiele wiele innych...


Pozdrawiam :-)


niedziela, 5 października 2014

Trochę mięsnej filozofii ;-)



"Zamówiłem płat krwawego mięśnia ze ścięgnami, kością i żyłami - a znalazłem w tym włosa!"...



Tak sobie myślę, że otacza nas naprawdę ogrom nonsensów. Przywykliśmy już do czegoś co kiedyś nie było normalne a stało się  naszą codziennością na tyle, że rozmyślanie nad sensem i użytecznością nawet nie przychodzi nam do głowy. Nasze czyny często pozbawione są logiki przez to życie może zacząć tracić sens skoro nic się ładu nie trzyma.

niedziela, 21 września 2014

Mit białka.


Serdecznie polecam interesujący wykład na temat nadmiaru białka w organiźmie  współczesnego człowieka.

Od siebie chciałam dodać tylko tyle, że logicznie myśląc białko "trupa" jest martwe więc jak może ono budować nasze ciało? Martwe białko zwierzęce trzeba jak najszybciej wydalić - to nie jest to samo białko, które nas buduje, ono jest martwe!

A teraz wykład :-):


Pozdrawiam!

poniedziałek, 1 września 2014

Idzie jesień.






...jesień czuć w powietrzu, a widać szczególnie po lipach, które zmieniają kolor na złoty. No i te biedne chore kasztany, które już od dłuższego czasu zrzucają stopniowo poplamione brązowe liście. Szkoda, że nie mogę obserwować tych zmian na swoich grządkach i na łące.

sobota, 30 sierpnia 2014

Coś do obejrzenia i nasz pokojowy ogródek.


Na początek zachęcam, albo inaczej - musicie koniecznie zobaczyć ten wykład, który ujawnia kulisy współczesnej medycyny. Opowiada o tym człowiek, który sam stał na szczycie pewnej szwedzkiej firmy farmaceutycznej i teraz przerywa milczenie. Warte obejrzenia i nie mówcie, że już to wszystko wiecie bo ja też wiedziałam, ale obejrzałam ;-). To tylko 40 minut wciągającego wykładu, który odbył się w Niemczech. 


poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Menu surojada ciąg dalszy


I jeszcze kilka przykładów co jedzą ludzie "nic nie jedzący". 

Poniżej słodki deser. 

Potrzebujesz:

  • świeże bądź namoczone daktyle (ja dałam dużo bo chciałam poczuć wielką słodycz w gębie :-)

niedziela, 17 sierpnia 2014

Jak się mają rowery w Holandii.


HOLANDIA = ROWER




Rowery i jeszcze raz rowery, wszędzie ich pełno. Pełno też ścieżek rowerowych bo rowerzystów jest tak wielu, że przeszkadzaliby w ruchu drogowym. Nie wiem co było najpierw czy rowerzyści czy ścieżki rowerowe? Wydaje mi się, że to pierwsze. Często spotykam się z przekonaniem, że Polacy wsiadaliby częściej na rowery gdyby było po czym jeździć...a może nie ma u nas ścieżek bo nie ma rowerzystów?
Inną wymówką jest to, że "u nas są górki". Jestem jednak święcie przekonana, że ilość rowerzystów w Holadnii nie zmniejszyłaby się gdyby nagle wyrosły w ich kraju góry.

sobota, 16 sierpnia 2014

Miła niespodzianka i przepis




Już dawno nie zdarzyło mi się coś tak miłego. Ostatnio w pracy miałam przyjemność poznać rodowitego pana holendra o imieniu Marco. Marco pochwalił się, że ma swój ogródek, młodą jabłonkę i gruszę oraz warzywa, ja opowiedziałam, że w Polsce rok temu też mieliśmy swoje warzywa, wymieniałam jakie. Następnego dnia Marco przynosi mi worek z warzywami ze swojego ogródka! To było dla mnie niezmiernie serdeczne zaskoczenie. Dostaliśmy warzywa ze zdjęcia powyżej :-), prawdziwi szczęściarze :-).

wtorek, 12 sierpnia 2014

Menu surojada ciąg dalszy i ciekawe linki :-)

Ostatnio nasze menu nie jest zbyt wyszukane, głównie zajadamy pomidory, awokado, banany, daktyle, brzoskwinie, cebulę, jabłka, brokuł, sałatę masłową i paprykę. Jeśli poczujemy ochotę na orzechy to kupujemy orzechy. Nasza kuchnia jest teraz naprawdę prosta, często nawet nie blendujemy żadnych sosów a zjadamy bezpośrednio sałatę, pomidora, dogryzamy cebulę i wybieramy awokado bezpośrednio z "łupinki". Seweryn nie soli już od dłuższego czasu, ja ostatnio również nie używam tego dodatku albo sporadycznie i to w małych ilościach. Straciłam nawet ochotę na kawę...nie wiem czy to dobrze? ;-). Pomimo, że nasze posiłki są teraz banalnie proste w przygotowaniu to sprawiają mi coraz więcej frajdy :-). Świadomość tego, że jem naprawdę zdrowo i czuję dokładnie smak każdego warzywa jest nie do opisania. Zmywanie wygląda tak, że płuczę miseczkę czy słoik wodą i tyle z całej ceremonii mycia po obiedzie :-). 

Im dłużej jesteśmy na surowym jedzeniu tym bardziej bezsensowne wydaje się nam przygotowywanie wymyślnych specjałów typu: surowe torty, kuleczki, ciasta itd. Raczej nie jest to wina lenistwa :-). 

Muszę przyznać, że teraz faktycznie czuję na co mam ochotę. Ostatnio była to cebula czyli wygląda na to, że ma w sobie coś czego mój organizm akurat potrzebował. Tak samo było z zieloną sałatą czy pomidorami. Oczywiście zachcianki typu solone chipsy czy frytki nie są brane pod uwagę ponieważ są niezdrowe :-).

 Poniżej podam dwa przykłady naszych ostatnich obiadów/obiadokolacji (żadnych nowych rewelacji). 

 Sos: 1 awokado + czerwona dojrzała papryka (ok. 1 sztuki) + duuużo świeżego koperku + pół średniej cebuli + trochę soku z cytryny + naprawdę odrobina soli + woda. Wszystko zblendować. 
Dogryzamy sobie sałatę albo brokuły, czasem jest ogórek. 


sobota, 28 czerwca 2014

Sos pomidorowy z awokado


W życiu bym nie pomyślała, że na zjedzenie banana będę cieszyła się jak dziecko a twarde surowe brokuły podgryzała częściej niż tylko przed wrzuceniem do gotowania czy na parę. 


Teraz jedzenie NAPRAWDĘ mnie cieszy :-), można nawet powiedzieć, że bawię się nim i tu od razu przypominają się słowa dziadków i rodziców "nie baw się jedzeniem", ale jak tu się opanować kiedy to wszystko takie kolorowe i piękne :-). 

Dziś na obiad były warzywa maczane w sosie (kremie) pomidorowym z awokado - to specjalnie dla tych, którzy nie wiedzą co robić z tym warzywo-owocem ;-). 



piątek, 27 czerwca 2014

Sos pieczarkowy


Taki klimat panuje w mojej dzisiejszej obiadokolacji czy ktoś jeszcze widzi powalone drzewo?...



      .........(-: :-) .........


I to wszystko dzieje się tu - w tej misce ;-)



Co to dokładnie jest? Moja obiadokolacja :-)

W misce kiełki gryki i pokrojona czerwona papryka zalane sosem pieczarkowym. W sosie tym moczę brokuła, czasem dogryzam cebulę i żuję, żuję i żuję...

Sos pieczarkowy:
  • surowe pieczarki, dość sporo ja dałam może z 7-8 
  • pół średniej cebuli
  • sól
  • woda
  • słonecznik łuskany wcześniej namoczony (moczyłam całą noc i pół dnia; oczywiście płukałam)
  • pieprz
  • trochę soku z cytryny
Wszystko razem blendujemy. Radzę zacząć od słonecznika w małej ilości wody, której dolewamy stopniowo. 

W sosie tym można moczyć oczywiście wszystko inne byle surowe ;-P

Naprawdę warto chociaż spróbować, składniki nie drogie a wykonanie nie zabiera dużo czasu i jest banalnie proste. 


Pozdrawiam :-)


środa, 25 czerwca 2014

Obiad z awokado


Dzisiaj obiad na zielono :-) z udziałem awokado. 

W misce (lewy górny róg) świeży brokuł i odrobina sałaty lodowej. Niżej pieczarki a w słoiku sos: zblendowane dojrzałe awokado (jedno mniejsze albo średnie) + trochę kiszonej kapusty (ilość wedle gustu) + ząbek czosnku + woda + odrobina soli morskiej. 






Seweryn zblendował swój obiad urządzeniem typu: jama ustna :-): ogórek zielony, kapust kiszona, awokado, sałata lodowa, brokuł, czosnek, pieczarki




Ważne, żeby dobrze wszystko przeżuć. Przygotowanie obiadu nie trwało zbyt długo a i mycia było niewiele, za to brzuszki pełne :-). 

Polecam surowe zielone obiady ;-)



poniedziałek, 23 czerwca 2014

Utrecht-Amsterdam 90 km na surowo :-)


Wybraliśmy się nareszcie do Amsterdamu. Stolica położona jest tylko 40 km od Utrechtu więc nie przepuszczamy takiej okazji i wyruszamy. 40 + 40 daje oczywiście 80 km, ale pobłądziliśmy więc doliczam jeszcze 10. 

Co bierzemy ze sobą:

  • banany
  • słoiczek ze zblendowanym makiem, daktylami i orzechami włoskimi
  • jabłka
  • coś do picia
Z tego jeszcze coś zostało bo nie byliśmy jakoś specjalnie głodni. 


Sieć ścieżek rowerowych w Holandii jest naprawdę do pozazdroszczenia, rowerem można zajechać dosłownie wszędzie. Po przekroczeniu granic Utrechtu, na prowincjach ujrzeliśmy przepych w jakim mogą mieszkać rodowici holendrzy, którzy posiadają ziemię - towar, który w tym kraju powoli będzie na wagę złota. Naszym oczom ukazały się piękne stare posiadłości, pałacyki, zameczki, w otoczeniu bujnej roślinności, starych drzew i kwiatów niczym bajkowy obraz. Wszystko to przeplatane sielskimi widokami pastwisk i kanałów...kozy, barany, kaczki, kwiaty...wszystko dosłownie jak z obrazka. Nie sposób tego opisać trzeba to raczej widzieć i poczuć ;-). Kilka kilometrów dalej oczywiście sieci kolejowe, autostrada i wielkie kanały, którymi przepływają barki pełne ropy :-). 



Widok na pastwisko "przeszyty" trakcją linii kolejowej

czwartek, 19 czerwca 2014

Jadłospis surojada cz. 3


Kolejny dzień :-). A więc co dzisiaj zjadłam hmmm....Rano kakao i woda z cytryną a potem banany i banany :-). 


Do pracy (na godzinę 14) zabrałam oczywiście banany ;-) i figę z makiem, dosłownie. 


Zblendowałam: namoczony (przez noc) mak + namoczone figi i odrobina orzechów nerkowca + karob + woda po moczeniu fig. 



Poza tym piłam wodę i kawę. 


Seweryn przed pracą zajadał się warzywami ze zdjęcia poniżej. 





Po pracy zjadłam jabłko i zrobiłam sobie trochę sałatki: namoczony słonecznik, kiełki gryki, cebula, brokuł, pomidor, sól, sok z cytryny, woda. 





I to by było na tyle, może zjem jeszcze pomarańczę.

Pozdrawiam ;-)



niedziela, 15 czerwca 2014

Jadłospis surojada cz. 2


 Tatadada....tatatada.....taraaaa...zmobilizowałam się i oto jest kolejny wpis :-).

Tym razem jadłospis niedzielny :-). 

Po pobudce tradycyjnie woda z cytryną, wypiłam też kakao. Potem już same owoce, te które widać na zdjęciu: banany, jabłka, suszone figi, później awokado. W południe i po południu jedliśmy cały czas owoce :-), dogadzaliśmy sobie, w końcu jeden dzień wolny
 i to niedziela :-). 

Owoców nie mieszaliśmy i wszystkie były dojrzałe. Zapas bananów zawsze stoi w kartonie na szafie ;-), na zdjęciu koszyk z owocami, który zawsze znajduje się na stole.  





Po południu wypiłam kawę, przyznaję się, nałóg działa, ale kawa była pyszna bo mielona prosto z ziaren i to za darmo ;-) (obiecałam sobie, że nie wydam na kawę ani grosza).



Wieczorem była sałatka warzywna sporządzona z produktów na zdjęciu. 



...a do tego sos ze zblendowanego awokado, szpinaku, czosnku i wody. 




Oczywiście poza tym piłam jeszcze napoje typu woda z cytryną czy herbata z pokrzywy. 

Jest to dość sporo jedzenia, ale w niedziele lubimy trochę dopieścić podniebienia :-).


Pozdrawiam :-)


piątek, 13 czerwca 2014

Jadłospis surojada cz. 1


Wiem, wiem, że ostatnio bardzo mało piszę, ale powoli zaczynam nabierać chęci do dzielenia się informacjami. Oto post o czym by innym jak nie o surowym jedzeniu...tak, znowu :-P. 

Zanim wyjechaliśmy do Holandii i byliśmy na słodkim bezrobociu słyszałam tekst typu: tak, tak, teraz to wam dobrze bo macie czas na robienie takiego jedzenia, jakbyście chodzili do pracy to na pewno by się wam nie chciało...

...cóż, nie sprawdziło się ;-). Na wszystko jest czas a jeśli go nie ma to posiłki po prostu się upraszcza. Osobiście doszłam do etapu, że wolę zjeść osobno każdy owoc niż mieszać ich kilka rodzai albo kombinować z wymyślnymi raw potrawami. I pomyśleć, że jeszcze kilka miesięcy temu królowałam w kuchni przy wielkim garnku z zupą, fasolką po bretońsku, piekłam chleby i ciasta, robiłam gryczane pierogi...fajnie było, ale zaczęłam zadawać sobie pytanie: czy ja naprawdę muszę spędzać tyle czasu w kuchni i przygotowywać posiłki, które mój organizm potem i tak wiecznie trawi? hmmm chyba nie :-). I tak jakoś wyszło, że nadal jem w większości surowe nie wliczając kawy i gorzkiej czekolady, ale i te nałogi miną kiedy przyjdzie odpowiedni czas. 

W poście tym opisuję dokładnie co zjadłam w przeciągu około dwóch dni. Akurat chodzimy na nocne zmiany więc zaczęłam od tego co jadłam w pracy. Będę zamieszczała więcej takich postów bo okazuje się, że naprawdę interesuje Was jak wygląda jadłospis osoby jedzącej tylko surowe jedzenie a więc oto i on - jadłospis surojada czyli jak jeść surowo i utrzymać się na nogach ;-P :-).

niedziela, 27 kwietnia 2014

26.04.2014 Dzień Króla w Holandii


Tak to wyglądało w sobotę po południu:






My też nie jesteśmy idealni:



Takie chwile słabości są potrzebne chociażby z tego względu, żeby przypomnieć sobie smak tego typu paskudztwa w gębie. Raz kupiliśmy i wiemy, że drugiego takiego zakupu nie będzie.


Pozdrawiam ;-)


wtorek, 8 kwietnia 2014

Śniadanie na słodko


Szybkie i lekkostrawne śniadanie na słodko. Połączenie dojrzałych słodkich owoców sprawdza się doskonale, błyskawicznie się trawi ponieważ owoce są dobrze zestawione (słodkie ze słodkimi) a do tego dodaje energii ponieważ zawiera niezbędne naszemu ciału węglowodany.

W konsystencji znowu rzadkie, ale na razie blendowanie jest nam najbardziej na rękę. Myślę, że jak będziemy mieli więcej czasu i kuchnię tylko dla siebie pojawią się przepisy do gryzienia :-). Zębów używamy do chrupania jabłek, gruszek czasem orzeszków. 




Potrzebujesz (składniki na jedną osobę):

  • kilka daktyli (koniecznie wcześniej namoczonych)
  • garść rodzynek (koniecznie wcześniej namoczonych)
  • 3 dojrzałe banany
  • 2 dojrzałe mniejsze gruszki
  • woda w tym woda po moczeniu suszonych owoców
  • ewentualnie karob/cynamon


Wszystko razem zblendować i zjeść :-).


Smacznego :-)



piątek, 4 kwietnia 2014

Bomba witaminowa w słoiku


I do pracy i na wycieczkę :-)...w wersji poniżej akurat na obiad w przyrodzie. Śmiało mogę powiedzieć, że to witariański fast food. Wystarczy zblendować, zakręcić i w drogę. Słoik pełen zdrowia, bomba witaminowa.






Składniki:

dojrzałe awokado + 3 pieczarki + szpinak (dość sporo) + kilka różyczek brokuła + ząbki czosnku + sól + przyprawy + sok z cytryny +woda.


Pycha :-)



poniedziałek, 31 marca 2014

Dlaczego witarianizm???


DLACZEGO WITARIANIZM?




W poście tym chciałam krótko opisać dlaczego przeszliśmy na surowe jedzenie, tak sobie pomyślałam, że może to kogoś interesować ;-).

niedziela, 9 marca 2014

Sałatka z brokułem, porem itp. :-)


Cały czas jesteśmy na surowym. Teraz na dodatek robimy sobie trzy tygodnie bez cukru czyli żadnych świeżych i suszonych owoców, karobu, miodu itp. Na razie minął tydzień zobaczymy jak będzie dalej :-). Oczywiście robimy to nie bez powodu, być może niedługo poruszę ten temat.  

Tymczasem pyszna i pożywna sałatka. Nie pamiętam proporcji, podaję składniki dla osób, które szukają dobrego połączenia warzyw. 





POTRZEBNE BĘDĄ:

  • surowy brokuł (kilka solidnych różyczek)
  • dość duża część pora
  • sporo liści świeżego szpinaku
  • ogórki kiszone. Ja miałam akurat zaprawione kiszone tarte ogórki, taki gotowiec na zupę ogórkową (w lecie jeszcze jedliśmy zupy), mają one nieco inny smak, ale myślę, że starte zwykłe ogórki kiszone również świetnie się sprawdzą. 
  • zmielony słonecznik, około 1/2 szklanki
  • mielone siemię lniane
  • 3 ząbki czosnku
  • woda przegotowana
  • przyprawy wedle uznania: sól, zioła prowansalskie, papryka słodka itd.

Brokuł trzemy albo na tarce albo starannie rozdrabniamy nożykiem. Por kroimy w paski na ćwiartki. Liście szpinaku dzielimy rękoma na drobniejsze. Jeśli mamy całe ogórki to trzemy je na tarce o grubych oczkach jeśli takie jak ja to dajemy kilka łyżek. Czosnek przeciskamy przez praskę. Dodajemy pozostałe składniki, dobrze wszystko ugniatamy. Myśmy dogryzali jeszcze cebulę :-). 




Smacznego!!!



środa, 19 lutego 2014

Gęsta brokułowa zupa


Zjadaczowi "normalnego" jedzenia taka zupka może wydać się mało apetyczna :-), niestety muszę takie osoby rozczarować bo zupa jest naprawdę smaczna. Dla jednych to zwyczajny chłodnik, ale szczerze mówiąc nie specjalnie zmarzłam :-). 






POTRZEBNE BĘDĄ:

  • świeży brokuł, niecała jedna sztuka
  • pół czerwonej papryki
  • jedna niewielka cebula
  • ząbek czosnku
  • plaster selera (grubości ok. 1 cm)
  • podkiełkowane nasiona gryki. Suche nasiona wsypać na dno zwykłego słoja ( na wysokość ok. 1,5 cm od dna), zalać wodą, pozostawić na 15-20 min po czym wodę odlać. Wstrząsnąć słojem, żeby kiełki opadły na dno. Słoik postawić w ciemnym, niezbyt ciepłym miejscu (20-21 stopni). Po 12 -16 godzinach powinny mieć już minimalne kiełki wtedy ich używamy. Jak będą nieco bardziej podkiełkowane też jest ok.
  • 4-5 pieczarek
  • 3 duże ogórki kiszone
  • trochę soli (ok. 2 płaskie łyżeczki)
  • słonecznik łuskany ( 3-4 łyżki)
  • siemię lniane (3 łyżki)
  • przegotowana woda
Słonecznik i siemię lniane mielimy w maszynce do ziaren (siemię najlepiej dwa razy). 

Wszystkie pozostałe składniki rozdrabniamy i traktujemy blenderem. Z wodą ostrożnie, lepiej dolewać stopniowo aż do uzyskania pożądanej konsystencji. 

Nie trzeba oczywiście kurczowo trzymać się podanych przeze mnie składników. Jeśli ktoś nie ma kiełek to nic nie szkodzi, bez nich zupa też będzie dobra. 


Smacznego :-)




wtorek, 18 lutego 2014

Zupo-koktajl makowy :-)


Naszła mnie ochota na mak, na bardzo dużo maku.

Nie wiedziałam jak nazwać ten nowy twór, w konsystencji rzadki, czysty czyli bez kawałków do gryzienia, słodki - trochę głupio brzmi, ale niech jest zupo-koktajl.

Oczywiście opcji jest tysiące, można dodać np. orzechy jeśli ktoś lubi chrupać, migdały, kokos, figi albo jeszcze więcej bananów. 







Składniki oczywiście bez dokładnych proporcji :-) (dla jednej osoby): 

  • mak zmielony trzykrotnie (trochę więcej niż pół szklanki)
  • kilka daktyli (wcześniej można namoczyć)
  • dwie spore łyżeczki miodu
  • jeden większy banan
  • woda przegotowana, byle nie za mało i nie za dużo, u mnie może była to jedna szklanka albo i więcej. 
  • cynamon 
  • kilka kropli cytryny
Wszystko razem zblendować. 
Pewnie lepiej byłoby poczekać godzinkę aż mak trochę wpije i wszystko się przegryzie, ale ja musiałam zjeść już, natychmiast, od razu :-). 


Życzę słodkiego :-)



piątek, 14 lutego 2014

Przepyszne kuleczki


W Walentynki, których oficjalnie nie obchodzimy, zajadamy się zrobionymi dzień wcześniej kuleczkami. Tak, tak, tylko surowe składniki. Nie mogę niestety podać dokładnych proporcji, ale każdemu z Was z poniższych składników wyjdą równie smaczne i zdrowe kulkowe przysmaki :-). 







POTRZEBNE BĘDĄ:

  • mak 
  • daktyle namoczone w małej ilości wody (ja dałam trochę za dużo wody i kulki wyszły lekko lepiące co w niczym nam nie przeszkadzało)
  • wiórki kokosowe
  • słonecznik
Zblendowane daktyle + zmielony trzykrotnie mak + zmielone wiórki kokosowe + zmielony słonecznik. Wszystko razem zagnieść, uformować kuleczki, obtoczyć w kokosie, karobie, sezamie, czymkolwiek. Wstawić w chłodne miejsce na noc albo do zamrażarki na chwilę (wersja dla niecierpliwych). 

Można kombinować na milion sposobów, dodać olejek aromatyczny, sok z cytryny itd. itp. 

Smacznego :-)