środa, 15 sierpnia 2012

Pryzmy

Pryzmy polecam wszystkim, którzy chcą założyć swój ogród warzywny. Stworzone w jednym sezonie służą przez lata, tzn. że przez lata nie trzeba nawozić i ryć ziemi. W pryźmnie gruby materiał organiczny, który jest na samym spodzie, rozkłada się bardzo powoli. Dodatkowo "chwasty" i resztki wyrwanych roślin rzucamy tam, gdzie ta roślina wyrosła co powoduje, że wszystko to nieustannie się kompostuje i tworzy wartościową warstwę pod następny wysiew.
A mnie zawsze dziwiło, że na kompostowniku wszystko tak pięknie i bujnie rośnie, szkoda, że nie wpadłam na tak prosty pomysł, żeby takie kompostowniki po prostu przenieść na działkę i na nich sadzić. 

Nasze pryzmy są, że tak napiszę, bardziej eksperymentalne. Mamy niedaleko domu łąkę, a że nie stać nas na razie na kupno wymarzonego hektara, i żeby przenieść internetową wiedzę w rzeczywistość zbudowaliśmy na tej łące trzy pryzmy i wykopaliśmy staw. Gdybym częściej kontrolowała to co dzieje się na łące mielibyśmy multum plonów, niestety, wyszło jak wyszło, ale i tak z obserwacji mogę wywnioskować, że na pryzmach wszystko rośnie o niebo lepiej niż gdzie indziej ( przede wszystkim ogórki, buraczki, cukinie, nasturcje ).

Stary rolnik powie mi, że on co roku ziemie przekopie, nawiezie gnojem i ma plony niemożliwe. Owszem, przecież przechodząc się po wsi widać (szczególnie u starszych ludzi) przy wielu domach dorodne kapusty, pomidory, pory, ogórki itd. Ja jednak nie mam ani konia, ani krowy ani kozy, nie mam nawet kur. Gdybym miała, oczywiście ich kupy bym wykorzystała. Jednak pryzmy mają taki plus, że tak naprawdę to nie trzeba ich co roku nawozić, nie trzeba ich przede wszystkim przekopywać niszcząc wiele niezbędnych mikroorganizmów i innych stworzeń, które tworzą odpowiedni klimat do rozwoju roślin.
No i co najważniejsze oszczędzamy siły i czas. I jeszcze jedna rzecz, której ci ludzie nie mają-ściółka. Gleba pod ich warzywami jest wyschnięta i twarda a gdy przyjdą upalne i suche dni trzeba wszystko codziennie podlewać.

Poniżej ktoś zainspirowany dokonaniami Masanobu Fukuoki, pokazuje jak wygląda to
w  praktyce. Krótki cytat przybliżający postać Masanobu Fukuoki: 
Poruszony sposobem, w jaki współczesne rolnictwo i jego metody zniszczyły ziemię uprawną, Fukuoka porzucił swoją karierę naukową (stanowisko agrobiologa) i powrócił na gospodarstwo ojca. Odtworzył tradycyjne metody uprawy i przekształcił je tak, że wymagają mniej pracy i minimalnie ingerują w naturę. Zastosowanie jego "naturalnych" technik zaowocowało takim samym poziomem plonów, a nawet wyższym niż te na polach sąsiadów, uprawianych za pomocą maszyn i obfitego stosowania nawozów sztucznych i pestycydów (...)





Jak dokładnie powinny być zbudowane pryzmy wyjaśnia również Sepp Holzer w swojej książce. Stosował on permakulturę nie wiedząc w ogóle o istnieniu takiego pojęcia.
Ma to dla mnie ogromne znaczenie ponieważ nie jest to człowiek, który prowadził swoje gospodarstwo wedle jakiś permakulturowych  spisanych zasad, a człowiek, który obserwował naturę, myślał i tworzył tak, żeby nie wyrządzać przyrodzie krzywdy. Wszystko co stworzył oparte jest na jego wnikliwej obserwacji a nie na książkowych receptach (chociaż on sam takie recepty spisał).
Zdjęcie i cytat zaczerpnięte z Sepp Holzer's Permaculture.


Pryzmy dostosowane są do uprawy wielu rodzajów warzyw: grochu, fasoli, sałaty, pomidorów, rzodkiewek, ogórków, marchewek, cukinii, dyni, ziemniaków i wielu innych. Materiał rozkładający się w środku pryzmy dostarcza roślinom wielu składników odżywczych i warzywa wyrastają bujnie. Czas, na jaki wartości odżywcze wystarczą, i jak szybko zostaną one wykorzystane zależy od tego, z czego jest wykonane "centrum" pryzmy. Jeśli pryzmy wykonane są z rozdrobnionego drewna, które szybko się rozkłada, duża ilość wartościowych składników będzie uwolniona  w pierwszym roku. Aby to wykorzystać wybieram rośliny, które wymagają wysokiej zawartości wartości odżywczych: dynie, cukinie, ogórki, kapusty, pomidory, kukurydza, selery, pomidory. Na takiej pryźmie lepiej jest uprawiać mniej wymagające rośliny, takie jak: groch, fasola i truskawki dopiero po trzech latach. Jeśli będą uprawiane wcześniej mogą zostać "przewartościowane".

To taki krótki fragment, na dodatek tłumaczony przeze mnie :-), ale w jego książce można znaleźć wiele naprawdę ciekawych pomysłów, podpowiedzi i wskazówek. Opisuje jak rozmieścić cały system pryzm, jaką mają mieć wysokość, żeby się dobrze uprawiało i zbierało. Sepp Holzer ma swoje stawy i swoją energię. W swoich książkach opisuje swoje wieloletnie doświadczenia, żebyśmy nie musieli uczyć się na własnych błędach. Porady szczególnie pomocne dla posiadaczy górskich działek.

Naszymi pryzmami pochwalę się dopiero za rok, nie chciałabym tu nikogo zniechęcać bo obecnie mamy więcej polnej roślinności niż samych warzyw, ale jeszcze raz podkreślam, że to tylko i wyłącznie wina zaniedbania.
Pryzmy polecam naprawdę każdemu.


A tutaj odnośnik do nowszego wpisu: http://ola1985.blogspot.com/2013/06/sow-kilka-o-pryzmach-sciokowaniu-i.html



3 komentarze:

  1. Tak fantastyczny wpis, a trafiłem tu przypadkiem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też trafiłem "przypadkiem" i bardzo mi sie podoba Twój blog, ponieważ coraz bardziej interesuje mnie to wszystko, zwłaszcza wymarzony hektar ;) Na ślimaki podobno rewelacyjne są skorupki jajek rozdrobnione i rozsypane na ziemi dlatego że sa ostre i ślimaki sie ich boją :) I w podziękowaniu za mnóstwo fajnego materiału, którym się tutaj dzielisz przesyłam Ci link do podobno bardzo fajnego filmu. Nie mogę tego zweryfikować bo nie znam angielskiego, ale Ty jak widze znasz. Może go jeszcze nie widziałaś. http://ekowioska.wordpress.com/2013/11/11/prosta-metoda-na-rajski-ogrod-sciolkowanie-zrebkami-galezi-i-lisci/

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszę się niezmiernie, że tutaj trafiłeś i mam nadzieję, że nasze doświadczenia i informacje Ci posłużą. Ze skorupkami z jajek spróbuję kiedy zacznie się sezon, ciężko jednak będzie mi je zebrać, zdecydowaliśmy się na razie nie jeść jajek, nawet ze sprawdzonych źródeł, ale być może rodzina zrobi "skorupkową zrzutę" :-). Za materiał dziękuję, na pewno niedługo się z nim zapoznam. Pozdrawiam.
    Ps. Z angielskim nie jest u mnie za dobrze, ale ciągle się uczę a tu będzie kolejne wyzwanie :-).

    OdpowiedzUsuń