środa, 6 grudnia 2017

Seler.

Muszę wstawić tutaj na pamiątkę zdjęcie choć dwóch selerów, które mi w tym roku wyrosły. Miałam ich więcej wysadzonych w jednym rzędzie, wszystkie z własnej rozsady i z własnych nasionek - kosmos! Seler nigdy mi nie wychodził, ale widzę, że jeśli rozsada jest silna i bujna, jeśli ziemia jest bogata i jeśli odgarnia się ziemię z wierzchu korzenia to wyrastają naprawdę fajne kulki :). Wiadomo, że nie będą one tak gigantyczne jak te prochowane ze sklepu, ale w smaku bez porównania, przynajmniej dla mnie. Nać też oczywiście można wykorzystać, na bieżąco albo zasuszyć.



Poza tym nie upamiętniłam wspaniałych dyni :/, jakoś tak wyszło. A szkoda bo było ich dość sporo a największa ważyła aż 30 kg i to bez żadnego nawożenia. 

Kilka dyni można zobaczyć na tym filmiku. Rozkrojona jest akurat ta największa. Seweryn pokazuje jak Cezarowi dynia smakuje. 





Nie ma mnie teraz w Polsce. Na razie jestem 1,5 tygodnia w Holandii, mam zamiar zostać do końca lutego, ale zobaczymy jak będzie. Z pracą na razie jest marnie, zbieram pomidory, ale daleko im do moich pachnących, niedoskonałych i pochorowanych kochanych pomidorków ;-). 

Pozdrawiam z płaskiej jak patelnia Holandii gdzie wszystko jest takie same albo przynajmniej podobne. 

Ola. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz