Kocham ciszę, od zawsze.
Nie taką totalną, ale naturalną. Kocham śpiew ptaków, szum liści i traw na wietrze, rechot żab, pianie koguta, szmer wody. Według mnie jedynie wtedy można się wyciszyć, usłyszeć swoje myśli, przemyśleć i rozwiązać wiele spraw, które nas nurtują. Ale nie trzeba myśleć o problemach lepiej cieszyć się z "tu i teraz", skupić się na tych dźwiękach przyrody i odlecieć w świat wyobraźni, marzeń i zwyczajnie odpoczywać.
Dziś niewielu ludzi doświadcza zdrowotnego działania ciszy a szkoda bo siadając w naturze i zatapiając się w jej dźwiękach wszystkie nerwy spływają z człowieka jak woda.
Jeśli ktoś jest w posiadaniu jakiegokolwiek kawałka ziemi sprawa jest jeszcze prostsza bo można stworzyć taki ogród, taki klimat, który sprzyja odpoczynkowi. Im bardziej naturalny i dziki jest ogród tym lepiej a to z prostej przyczyny - wrodzonej ludzkiej ciekawości i chęci obserwacji. Im ogród bardziej naturalny tym więcej zjawisk, roślin i zwierząt do obserwacji a tym samym "bezbolesnej" nauki, bo jeśli ktoś ma ogród to siłą rzeczy chce wiedzieć co w nim rośnie i się dzieje.
Proszę pomyślcie jaki to wielki pożytek dla dzieci! Dziki ogród to najlepiej wyposażona "sala lekcyjna" z każdego podstawowego przedmiotu! Coś cudownego a każdy wie jak ciekawe wszystkiego są dzieci, ile pytań zadają i chłoną jak gąbka wszystkie informacje.
Do tego dochodzi brak sterylności, czyli bawienie się w nieskoszonej trawie, bieganie z psem po ogrodzie, huśtawka i domek na starym drzewie, kałuża i błotko do babrania, jedzenie nie umytych i rzecz jasna nie pryskanych owoców prosto z krzaczka...cud miód.
Nie rozumiem dlaczego tak wielu ówczesnych rodziców zabiera swoim dzieciom to czego im samym za dziecka nigdy nie brakowało czyli nieograniczony kontakt z przyrodą. Oni bawili się w zielonym, żywym ogrodzie a swoim dzieciom fundują kostkę brukową i pustynię koszonego na krótko trawnika. Oczywiście nie wszyscy.
Nie rozumiem też innej rzeczy mianowicie dlaczego wielu ówczesnych rodziców i dziadków zabiera swoim dzieciom i wnukom to czego oni w swoim życiu mieli po pachy czyli CISZĘ.
Wszystkie nienaturalne dźwięki są drażniące na układ nerwowy i choć wydaje nam się, że nie mają na nas wpływu to mają. Tak jak mają na nas wpływ niewidzialne fale radiowe, wifi, mikrofalowe itp.
W naturalnym otoczeniu człowiek zwalnia tempo a w otoczeniu sztucznym przyspiesza tak jakby niewiadomo za czym gonił.
Moim wielkim marzeniem jest powrót do ciszy jaka panowała na polskich wsiach jeszcze na początku lat 90-tych. Ta cisza była po prostu boska, cudowna, gdybym wiedziała, że nadejdą tak hałaśliwe czasy jak dziś to cieszyłabym się wtedy każdą chwilą tej cudownej ciszy. Wtedy wystarczyło, że mama z okna zawołała tylko dwa razy, że obiad gotowy.
W pomięci utkwił mi szczególnie piękny i kolorowy ogród pani Joli, mamy mojej koleżanki z dzieciństwa. Na ich podwórku spędzałam naprawdę dużo czasu. Pani Jola miała cudny ogród, to dzięki tym wspomnieniom i obrazom, które utkwiły mi w głowie zapragnęłam mieć u siebie: nagietki, floksy, goździki brodate i łubiny. Pamiętam bujny groszek pachnący na ogrodzeniu, dość spory warzywniak, czerwone agresty i starą czereśnie dająca co roku dorodne owoce. Wtedy dzieci na czereśniach to była norma.
Pamiętam cudowne róże w ogrodzie babci, były zdrowe o kolorze ciemnej, głębokiej czerwieni. Pamiętam nasz sad wiśniowy, wiosną obsypane białymi kwiatami gałęzie kontrastowały z dywanem żółtych mleczy.
Mimo, że byłam małym dzieckiem te obrazy pozostały w mojej pamięci bo chłonęłam je wszystkimi zmysłami, dlatego teraz potrafię odtworzyć to wszystko w swoim ogrodzie. Jeżeli zabierzecie dzieciom kontakt z przyrodą wszystkimi zmysłami one mogą mieć problem ze zrozumieniem jej w pełni w przyszłości i wiele prostych i oczywistych rzeczy może być dla nich barierą, np. czy plecenie wianków z mleczy jest normalne? I czy to normalne, że mlecze brudzą palce? Czy mogę wejść na to drzewo? Czy kupy kury można dotknąć? Czy ta żaba mnie nie ugryzie? Niedawno byliśmy świadkami jak chłopak w wieku gimnazjalnym kosząc trawę przestraszył się żaby i pobiegł po mamę, która też się jej przestraszyła! Żywy i aktywny kontakt z przyrodą jest tak niezbędny w życiu dziecka jak nauka pisania, czytania czy liczenia a może nawet jeszcze bardziej znaczący.
Kolejnym moim marzeniem jest to, żeby ludzie uświadomili sobie, że jesteśmy częścią natury. To znaczy, że nawet kiedy zgolisz wszystkie włosy, wyrwiesz brwi, nakleisz sztuczne rzęsy, pofarbujesz włosy, kupisz nowy dom, wygodne auto to absolutnie nie zmienisz tego, że jesteś częścią natury, czyli organizmem żywym i myślącym. I kiedy odgradzamy się od niej betonem, wycinamy, trujemy, wybijamy to zawsze działamy tylko na swoją szkodę i to jest proste i logiczne do zrozumienia.
Jest diametralna różnica między uświadomić sobie a rozumieć czy wiedzieć. Wiele ludzi mówi: tak, wiem. Tak, rozumiem. Ale uświadomić sobie to poczuć całym sobą, poczuć wewnątrz siebie, trwa to zazwyczaj chwilę, ale na zawsze zapada w pamięć, zamienia słowa w czyny.
Każdy z nas potrzebuje chwili ciszy i spokoju tylko dla siebie. Każdy. Czy to będąc w związku małżeńskim, czy nie, czy będąc dzieckiem z sześciorgiem rodzeństwa, każdy potrzebuje choć trochę czasu tylko dla siebie. Chwila bez muzyki, telewizora, drugiego człowieka, tylko ja i moje myśli. Chwila, żeby choć na moment zastanowić się nad sobą, tak nad sobą, nie nad sąsiadem, bratem, islamistami, Bolkiem i Lolkiem tylko nad sobą. A do tego potrzebna jest cisza i przyroda.
Zazdroszczę ludziom, którzy mogli większość swojego życia przeżyć w czasach kiedy ruch na drogach był zerowy, nie istniały kosiarki, piły spalinowe, koparki, kłady i krosy. Tak wielki skarb został utracony.
Nie chcę walczyć z tym wszystkim, szkoda mi na to życia, naprawdę. Nie chcę być jak jednostki, które poświęciły życie na uświadamianie ludziom niewygodnych dla nich faktów. Te jednostki przedzierały się przez gąszcz ludzi niewiedzy, były wyśmiewane, wielu uznano za idiotów i chorych, żeby ostatecznie po ich śmierci przyznać im racje. Chcę żyć, ale w świecie ludzi rozumnych, dbających o swoje zdrowie, szanujących naturę, kochających zwierzęta. Hałasowanie co tydzień kosą spalinową nie podchodzi ani pod zdrowie, ani pod szacunek dla ludzi i przyrody.
Pozostaje mi jedynie nieograniczona wyobraźnia i marzenia.
Cieszę się jak dziecko z każdej godziny ciszy i dziękuję za nią z całego serca, tak jak dziś w dzień bożego ciała kiedy siedzę w ogrodzie nad stawem, słucham żab, ptaków i szumu drzew i kocham, kocham to! I każdemu życzę szczęścia.
Ola.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz