poniedziałek, 23 czerwca 2014

Utrecht-Amsterdam 90 km na surowo :-)


Wybraliśmy się nareszcie do Amsterdamu. Stolica położona jest tylko 40 km od Utrechtu więc nie przepuszczamy takiej okazji i wyruszamy. 40 + 40 daje oczywiście 80 km, ale pobłądziliśmy więc doliczam jeszcze 10. 

Co bierzemy ze sobą:

  • banany
  • słoiczek ze zblendowanym makiem, daktylami i orzechami włoskimi
  • jabłka
  • coś do picia
Z tego jeszcze coś zostało bo nie byliśmy jakoś specjalnie głodni. 


Sieć ścieżek rowerowych w Holandii jest naprawdę do pozazdroszczenia, rowerem można zajechać dosłownie wszędzie. Po przekroczeniu granic Utrechtu, na prowincjach ujrzeliśmy przepych w jakim mogą mieszkać rodowici holendrzy, którzy posiadają ziemię - towar, który w tym kraju powoli będzie na wagę złota. Naszym oczom ukazały się piękne stare posiadłości, pałacyki, zameczki, w otoczeniu bujnej roślinności, starych drzew i kwiatów niczym bajkowy obraz. Wszystko to przeplatane sielskimi widokami pastwisk i kanałów...kozy, barany, kaczki, kwiaty...wszystko dosłownie jak z obrazka. Nie sposób tego opisać trzeba to raczej widzieć i poczuć ;-). Kilka kilometrów dalej oczywiście sieci kolejowe, autostrada i wielkie kanały, którymi przepływają barki pełne ropy :-). 



Widok na pastwisko "przeszyty" trakcją linii kolejowej


droga rowerowa na Amsterdam wzdłuż kanału

Nyenrode Business Universiteit http://www.nyenrode.nl/About/Pages/Default.aspx

...Amsterdam :-)

AMSTERADAM

Amsterdam pełen jest przeróżnych pubów, hoteli, sklepów, restauracji, coffików, smartshopów, starych kamienic, które próbuje się połączyć jakoś z nową zabudową, kanałów, małych ciasnych uliczek, przez które można przejść tylko w pojedynkę no i oczywiście turystów, których chyba nigdy tu nie brakuje. 

Jeśli masz pieniądze i chcesz się zabawić to tylko Amsterdam. Wsiadasz w samolot albo pociąg i już tu jesteś. Wszystko jest tak rozwiązane, żeby rozwalanie pieniędzy przychodziło Ci naprawdę łatwo. Bilety i rezerwacje bez problemu załatwisz przez internet, wszędzie zapłacisz kartą. 

Stolicy nie zwiedzaliśmy, jedynie "liznęliśmy" jej zabytków. Nie pojechaliśmy zobaczyć Muzeum Narodowego, nie byliśmy na słynnej Red Street, nie widziałam gdzie ma dom Van Gogh, nie widzieliśmy innych ciekawych muzeów, których ponoć w Amsterdamie jest na pęczki. 
Jakoś nie żałuję :)... no może trochę tych oryginalnych prac Van Gogha i Rembrandta :-).  





To one nas tam zawiozły, niezawodne dwa kochane rowerki :-) i pomyśleć, że obydwa leżały gdzieś pomiędzy gratami do wyrzucenia a teraz jeżdżą po Amsterdamie :-) 

Plac De Dam, w tle Pałac Królewski. 

Hotel Krasnapolsky na Placu De Dam założony przez Polaka

Muzem figur woskowych na Placu De Dam. 



...jakiś kościół :-)

Dom Rembrandta. Do 1911 roku  kamienica zamieszkiwana była przez kilkanaście różnych rodzin.
Dom był w tak tragicznym stanie, że w 1906 roku miasto Amsterdam wykupiło go, wyremontowało a w 1911 roku utworzono w nim Muzeum, w którym można podziwiać niektóre prace artysty. Do środka nie wchodziliśmy.

 

Tradycyjnie kanały. Amsterdam poprzeszywany jest mniejszymi i większymi kanałami. Modne są wycieczki takimi małymi turystycznymi łódkami, z których można podziwiać zabytki Amsterdamu.

PKP Amsterdam :-)


Przed Amsterdam Central Stacion znajduje się taki oto budynek gdzie można nabyć bilety.
A to wieżowce na obrzeżach Amsterdamu.


Siedziba firmy "endemol"- producent programów telewizyjnych, w Polsce m. in. Big Brother, Milionerzy, Jestem jaki jestem, Studio Lotto i wiele innych. 




 Długa ścieżka rowerowa wzdłuż kanału w drodze powrotnej:






 I to by było na tyle z niedzielnej relacji :-)
Pozdrawiam. 



PS. chciałam dać duże zdjęcia dlatego nieco wychodzą poza post. 

1 komentarz:

  1. Cześć
    Najbardziej z tych wszystkich fotek podoba mi się ta ostatnia ;-) Wesołych Świąt ;)

    OdpowiedzUsuń