Wiem, wiem, że ostatnio bardzo mało piszę, ale powoli zaczynam nabierać chęci do dzielenia się informacjami. Oto post o czym by innym jak nie o surowym jedzeniu...tak, znowu :-P.
Zanim wyjechaliśmy do Holandii i byliśmy na słodkim bezrobociu słyszałam tekst typu: tak, tak, teraz to wam dobrze bo macie czas na robienie takiego jedzenia, jakbyście chodzili do pracy to na pewno by się wam nie chciało...
...cóż, nie sprawdziło się ;-). Na wszystko jest czas a jeśli go nie ma to posiłki po prostu się upraszcza. Osobiście doszłam do etapu, że wolę zjeść osobno każdy owoc niż mieszać ich kilka rodzai albo kombinować z wymyślnymi raw potrawami. I pomyśleć, że jeszcze kilka miesięcy temu królowałam w kuchni przy wielkim garnku z zupą, fasolką po bretońsku, piekłam chleby i ciasta, robiłam gryczane pierogi...fajnie było, ale zaczęłam zadawać sobie pytanie: czy ja naprawdę muszę spędzać tyle czasu w kuchni i przygotowywać posiłki, które mój organizm potem i tak wiecznie trawi? hmmm chyba nie :-). I tak jakoś wyszło, że nadal jem w większości surowe nie wliczając kawy i gorzkiej czekolady, ale i te nałogi miną kiedy przyjdzie odpowiedni czas.
W poście tym opisuję dokładnie co zjadłam w przeciągu około dwóch dni. Akurat chodzimy na nocne zmiany więc zaczęłam od tego co jadłam w pracy. Będę zamieszczała więcej takich postów bo okazuje się, że naprawdę interesuje Was jak wygląda jadłospis osoby jedzącej tylko surowe jedzenie a więc oto i on - jadłospis surojada czyli jak jeść surowo i utrzymać się na nogach ;-P :-).
Chciałam zaznczyć, że dojazdy do pracy na rowerach to ok. 12 km dziennie. W pracy czasem trzeba się nieźle namachać rękoma i wystać, pracujemy po 8 godzin, ale często również po 10-12.
Do pracy zabrałam dojrzałe banany, na wszelki wypadek zrobiłam też moczony kokos z rodzynkami, ale w sumie zjadłam go niewiele. Wypiłam jeszcze kawę co raczej nie jest ani wegańskim ani witariańskim napojem i herbatę z pokrzywy.
Po nockach nie chodzimy od razu spać, wcześniej jemy sobie jeszcze surówkę i rozmawiamy. Jedzenie przed samym spaniem może nie jest dobrym pomysłem, ale po nieprzespanej nocy taka surówka to niebo w gębie :-).
Kapusta, tarta rzodkiew, papryka czerwona, rzeżucha, ocet jabłowy, przyprawy, sos słonecznikowo-gryczano-czosnkowy.
Kiedy wstałam wypiłam wodę z cytryną i kakao.
W pracy jadłam banany, w sumie pięć, a potem orzechy nerkowca namoczone razem z rodzynkami.
Po pracy zjadłam miskę kapusty kiszonej + kiełki gryki + pieczarki + cebula + papryka + sos słonecznikowo-czosnkowy...wyborna! Musicie też spróbować ;-).
Kiedy wstałam wypiłam wodę z cytryną, potem kakao a później zjadłam meloooona. Co prawda nie był jeszcze całkiem dojrzały jedynie środek był słodki, ale miałam na niego naprawdę wielką ochotę.
Seweryn zrobił sobie szejka ze szpinaku, banana i figi.
Wieczorem przed wyjazdem do pracy zjadłam jeszcze 3 banany i pół jabłka.
W pracy były banany, kawa i namoczone orzechy nerkowca z rodzynkami.
Po przyjeździe do domu surówka: sałata lodowa, pomidory, kiełki gryki, pieczarki,trochę cebuli, sok z cytryny, przyprawy i sos (słonecznik + kiełki gryki + czosnek - ugniecione w moździerzu).
Właśnie zjadam namoczony mak bo ma dużo wapnia i jest dobry na zęby :-).
I tak w kółko :-).
Trochę "poskakane" te posiłki, ale to ze względu na nocną zmianę. Normalnie rano zazwyczaj jem węglowodany czyli banany albo jabłka, w sezonie letnim mam zamiar zjadać jako pierwszy posiłek melony lub arbuzy. Owoce te trawią się dużo szybciej niż inne a to ze względu na bardzo dużą zawartość wody. Trawienie trwa 15-30 min dlatego tego typu owoce najlepiej jeść jako pierwsze i lepiej nie mieszać ich z innymi. Dobrze jest zjeść/wypić takiego melonowantego owoca a dopiero po pół godzinie zjeść inne owoce unikniemy w ten sposób wzdęć i "wystającego" brzucha. Unikniemy tego również jedząc tylko dojrzałe owoce! Więcej o tym napiszę jeszcze w innych postach ;-).
To na razie tyle w temacie. Do następnego posta. Pozdrawiam :-)
Czekam na więcej:)
OdpowiedzUsuń