Chociaż do świąt nie przygotowuję się jakoś specjalnie, to pod wpływem bijącej zewsząd propagandy świątecznej gorączki zrobiłam stroik :-). Wyglądało to tak, że dwa tygodnie temu zasuszyłam mandarynkę, potem poszłam do ogrodu i ze znalezionych tam "chraści" zmajstrowałam sobie takie najzwyczajniejsze w świecie cudo. Nie tam kupa plastików ze sklepu. Najlepsze jest to, że taki wianek można potem wyrzucić z powrotem do ogródka . Przesadziłam trochę z tym sprayem na liściach :-). Pomysłów oczywiście jest cała sterta, wszystko zależy od inwencji twórczej i zgromadzonych materiałów.
Robi się go tak, czyli byle jak, byle się będzie trzymało:
Taaadaaa! Gotowe. Przydałaby się jeszcze świeczka, ale nie ma :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz