niedziela, 26 lipca 2015

W ogrodzie warzywnym.


Lato pełną parą: upał, skwar, susza. Wszystkie rośliny trzeba podlewać. Mamy kilka pryzm i stawek na łące, tam wcześniej podlewałam, ale ze względu na bardzo niski poziom wody w stawie przestałam więc rośliny muszą sobie radzić jakoś same. Przy domu podlewam co drugi dzień, ogórki, dynie i cukinie niemal codziennie. Wybawieniem jest studnia!



Poniżej zdjęcia ogródka przy domu.


Bielinki nie oszczędziły nas i w tym roku. Na początku kapustę przykrywałam agrowłókniną. Bardzo dbałam, żeby codziennie okrywała warzywa, na noc i na deszcz ją ściągałam. Jednak pewnego dnia, wiatr zerwał jedno mocowanie i odsłonił kapustę od wschodniej strony, ta chwila wystarczyła, żeby większość odsłoniętych kapust została w późniejszym czasie obgryziona przez gąsienice bielinka. Takie dziurawe też są piękne ;-)




Ta kapusta jeszcze w czerwcu wyglądała ładnie. To są zdjęcia z lipca. Niestety żadna nie zawiązała główki, nie wiem czemu, być może przez jakieś szkodniki w glebie. Może ktoś wie coś więcej w tym temacie?

czwartek, 23 lipca 2015

Lipcowo.



Zdjęcie jak, któryś z obrazów Szyszkina :-)

...

Tak to się jakoś stało, że mamy koniec lipca. Lato w tym roku nas rozpieszcza, upał, skwar i prawie żadnych deszczy. W całej Polsce burze, grad a u nas nic, no poza małą mżawką, którą uprzejmie liznęła nas przechodząca obok kolejna burza.  A może to i lepiej, że nie było żadnej poważnej zawieruchy, choć nie powiem, raz połamało w ogródku kilka słoneczników. W każdym bądź razie chodzi o brak deszczu, o to, że czekamy i rośliny czekają. Zebrana wcześniej do beczek deszczówka już dawno rozlana i gdyby nie woda ze studni to po warzywach zostałoby jedynie niespełnione marzenie. 

Wklejam kilka migawek z lipca do mojego blogowego pamiętnika :-)

czwartek, 2 lipca 2015

Ule malowane.


I stało się coś czego nikt z nas się nie spodziewał. Jeszcze parę lat temu nic nie wskazywało na to, że jeden z moich braci zainteresuje się pszczelarstwem. A wystarczyło jedno skromne marzenie: jak fajnie byłoby mieć swój miód. Wystarczy bardzo chcieć a wtedy i wszelkie trudności związane z realizacją celu znikają. 

Z całego tego zachwytu pomalowałam mu dwa pierwsze ule. 
Niech jest kolorowo a nie tak zwyczajnie :-).